niedziela, 29 września 2013

Rozdział 11

Na zewnątrz było tak zimno jak wcześniej. Dobrze że miałem na sobie płaszcz. Miałem ochotę na coś ciepłego. Myślałem cały czas o kawie ale chciałem pójść na tą kawę z wyjątkową osobą. Nie wiedziałem kiedy Lou wychodzi ze szkoły. Chciałem na niego poczekać ale tak bardzo miałem ochotę na cappuccino, że nie mogłem tam stać i czekać na niego. Poszedłem do mojej ulubionej kawiarni. Pamiętam jak dawno temu poszedłem tam w zimie na pierwszą randkę z wyjątkowym chłopakiem. Teraz kochałem Louisa więc on był wyjątkowy.  Wszedłem do kawiarni i podszedłem do lady.

-Dzień Dobry – powiedziałem uprzejmie uśmiechając się do kasjerki

- Dzień Dobry- odwzajemniła mój uśmiech

- Poproszę cappuccino – położyłem pieniądze na ladzie

Dziewczyna odwróciła się i podeszła do automatu. Nalała kawę do papierowego kubka po czym mi podała i zabrała pieniądze. Usiadłem sobie w najbliższym stoliku koło okna. Popijałem małymi łyczkami gorącą kawę i spoglądałem przez okno. Liście lekko opadały z drzew. Wyobraziłem sobie tam Louisa który szedł sobie powoli i uśmiechał się w moją stronę. Był cudowny. Wiedziałem że się stara .. nie mogłem być na niego długo zły. Był jedynym chłopakiem tak pięknym i tak cudownym. Był inteligentny, miły, troskliwy.. miał wady ale kochałem je tak samo jak jego. Myślałem cały czas o nim. Chciałem spędzić z nim resztę życia. Nagle moje rozmarzania przerwał telefon który zaczął brzęczeć w kieszeni. Odłożyłem papierowy kubek na stolik i wyciągnąłem w pośpiechu telefon. To był sms od Louisa:


Uśmiechnąłem się. Bardzo chciałem pójść z nim na tą randkę. Odpisałem:


Położyłem telefon na stoliku i złapałem kawę po czym zacząłem pić ją dalej.


*oczami Louisa*Pomysł Zayna był wspaniały. Harry zgodził się na randkę. Bardzo mnie to uszczęśliwiło. Chciałem tym razem nie zrobić Harremu przykrości. Randka miała być dopiero za trzy godziny, a ja już się stresowałem. Położyłem się na łóżku. Złapałem za torbę  wyciągnąłem podręcznik do matmy. Wziąłem z szafki nocnej długopis i zacząłem rozwiązywać lekcje. Nie miałem tak naprawdę pomysłu gdzie go zabrać. Chciałem żeby ten wieczór był wyjątkowy. Wtedy wpadł mi pomysł. Była pewna restauracja która wydała mi się wyjątkowa na dzisiejszą noc. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do niej..

-Dzień Dobry – usłyszałem głos za słuchawki telefonu..

-Dzień Dobry .. Można zarezerwować miejsca w waszej restauracji na godzinę dziewiętnastą

-Tak .. już zapisuję

- Podałby mi pan swoje nazwisko.. – spytał

- Tomlinson ..

- Dobrze .. Dziękuję – powiedział po czym się rozłączył

Zostały jeszcze dwie sprawy. Nie wiedziałem jak się ubrać i .. czym pojechać z Harrym. To nie było blisko. Wpadła mi wtedy do głowy limuzyna. Nie wiedziałem z skąd teraz ją zdobędę. Naprawdę chciałem zrobić coś dobrze ale mi to nie wychodziło. Przypomniało mi się wtedy że wujek Zayna prowadzi firmę w której mogę zamówić ją. Uśmiechnąłem się do siebie i zadzwoniłem do Zayna.


-Halo? – usłyszałem głos Zayna

- Cześć stary – zaśmiałem się

- Co tam? – usłyszałem śmiech

- Mam do ciebie prośbę ..

- Tak?

- Twój wujek dalej ma tą firmę w której można .. wiesz .. wypożyczyć limuzynę i szofera?

- Tak .. na którą godzinę?

- Hmm.. na 18.50

- Okej .. przyjedzie pod twój dom o 18.50

- Dzięki

- Nie ma za co. Do zobaczenia Lou – usłyszałem sygnał rozłączenia


Dzięki Zaynowi załatwiłem drugą sprawę. Została ostatnia. Nie wiedziałem co ubrać.. zawsze miałem ten dylemat. Nie chciałem wyglądać jak jakiś biznesmen. Na samą myśl o tym zaśmiałem się. Zacząłem szukać coś przyzwoitego w szafie. Znalazłem jeden. Pobiegłem szybko do łazienki. Wysłałem smsa do Harrego:


Rozebrałem się powoli obmacując tym swoje ciało. Wszedłem do kabiny. Odkręciłem niebieski kurek, po czym poczułem zimną wodę. Często wyobrażałem sobie Harrego który kąpię się ze mną. Tym razem też tak było. Zacząłem macać delikatnie swoje plecy. Zamknąłem oczy i wyobraziłem sobie nagiego Harrego który jedną ręką bawi się moimi włosami, a drugą dotyka moje plecy. To było takie realistyczne. Kochałem go. Może tak naprawdę nie znałem go za dobrze ale czułem do niego coś wielkiego. Chciałem go. Pragnąłem go tak strasznie bardzo. Powoli złapałem za mojego członka który stwardniał już dawno temu po czym zacząłem się poruszać ręką w górę i w dół. Z moich ust wydobywały się tylko ciche jęki i pomruki. Przyśpieszyłem po czym zacząłem oddychać trochę ciężej. Było tak cudownie. Chciałem żeby to były realia ale nie było tak. Poczułem jak dochodzę..


*oczami Harrego*


Bardzo się cieszyłem że Louis mnie zaprosił. Przeczesałem ręką włosy ostatni raz po czym wyszedłem z domu. Zrobiło się zimniej. Louisa nie było widać nigdzie. Wyciągnąłem ze spodni jedną fajkę po czym ją zapaliłem. Nagle zauważyłem nadjeżdżającą limuzynę. Szybko wyrzuciłem papierosa po czym go zdeptałem jedną nogą. Limuzyna zatrzymała się po czym wyszedł uśmiechnięty Louis. Szybko do mnie podbiegł i mnie przytulił.

Cześć Skarbie – mruknął mi do ucha po czym pocałował mnie w policzek – Chodź . Zabieram cię w zajebiste miejsce – zaśmiał się.

Dobrze – uśmiechnąłem się po czym poszedłem z nim do limuzyny

To było dla mnie zaskoczenie. Nie wiedziałem że Louis zamówi limuzynę. Byłem z nim szczęśliwy. Starał się dla mnie i to było dla mnie cudowne. On był cudowny. Przez niego raz płakałem ale wiem że było mu przykro. Nie wiedziałem co mnie z nim czeka ale chciałem spróbować. Chciałem w tej chwili pobawić się jego włosami, po dotykać jego tyłka, zrobić mu dobrze... Na samą myśl o tym zaśmiałem się.

Co cię tak bawi? – zapytał się pokazując przy tym biel swoich zębów

Kocham cię Louis – pocałowałem go w policzek

Ja ciebie też – zaśmiał się

Podróż do miejsca do którego zabrał mnie Louis nie trwała długo. Szofer zatrzymał się i oznajmił nam że jesteśmy na miejscu. Otworzyłem drzwi po czym wyszedłem z pojazdu. Rozglądnąłem się po okolicy. Wcześniej nie widziałem tego miejsca. Było zimno. Tak jak wtedy pod moim domem. Louis uśmiechnął się po czym złapał mnie za rękę. Spojrzałem przed siebie i zobaczyłem restauracje. Spojrzałem na Louisa i odwzajemniłem uśmiech.

-Podoba ci się? – spytał po czym objął mnie ramieniem

-Pięknie tu – wtuliłem się w niego

Chodźmy do środka – objął mnie mocniej dając mi do zrozumienia że jestem bezpieczny w jego ramionach.

W środku było jeszcze cudowniej niż na zewnątrz. Nigdy wcześniej nie byłem w takich restauracjach jak ta. Louis nagle mnie puścił z uścisku ale nadal trzymał moją rękę po czym razem podeszliśmy do recepcjonisty.

-Dobry wieczór – uśmiechnął się facet

-Dobry wieczór – powiedzieliśmy razem z Lou .. po czym cicho się zaśmialiśmy

-Nazwisko?

- Tomlinson

Facet zaprowadził nas do naszego stolika. Wielu ludzi patrzyło się na nas, a niektórzy się śmiali ale miałem na nich wyjebane. Po prostu byli zazdrośni tego że jestem szczęśliwy i Louis też jest. Usiadłem do stolika po czym spojrzałem do menu które było przede mną. Louis usiadł naprzeciwko mnie. Wziął menu do ręki po czym zaczął przeglądać tak samo jak ja. Nie byłem pewny na co mam ochotę. Było tu wiele wyborów.

-Wiesz już co bierzesz? – powiedział chłopak po czym położył kartę na stoliku

- Nie wiem – spojrzałem na chłopaka

- Może ja coś za ciebie wybiorę? – uśmiechnął się

- Dobrze

- Kelner – zawołał Louis po czym przyszedł jakiś facet

- Tak? – zapytał facet

- Dwa razy rybę z frytkami – oznajmił Louis puszczając mi oczko – a na deser lody waniliowe i szampan

- Dobrze – skończył notować po czym odszedł

- Będzie się działo – zaśmiałem się

- Masz racje – zaśmiał się Lou

Było tak cudownie. Każda chwila z nim była cudowna.

*oczami Louisa*

Byłem bardzo zestresowany. Bardzo chciałem aby wszystko było cudowne. Bałem się tylko że znowu wszystko zepsuję… nie chciałem tego. Kochałem tak strasznie Harrego że nie wybaczyłbym sobie .. gdyby znowu go zranił. Kolacja zapowiadała się dobrze. Minęło 10 minut, a kelner przyniósł nam to co zamówiłem. Jadłem to powoli żeby nie zachowywać się jak jakiś głodny neandertalczyk. Kiedy już zjadłem, powoli odsunąłem od siebie talerz. Harry tak pięknie wyglądał kiedy jadł. Nie musiał jeść żeby wyglądać pięknie po prostu .. był idealny i tyle. Sam chciałem dla niego stać się tym idealnym ale to nie wychodziło.

-Jak tam .. smakuje ci? – zapytałem uśmiechając się

- Bardzo – odwzajemnił uśmiech

- Masz takie piękne dołeczki – zaśmiałem się

- Dziękuje – loczek zarumienił się po czym wybuchłem głośny śmiechem i po chwili złapałem się za usta

- Gdyby nie to że zasłoniłeś teraz usta .. to bym cię pocałował.

- Serio? – odstawiłem rękę od ust po czym czekałem aż Harry się zbliży

- Jesteś łatwowierny – zachichotał

Nagle znów pojawił się kelner. Tym razem z lodami i szampanem. Harry spojrzał na mnie z uśmiechem. Powoli złapał za szampana.

- Może zostawimy go na później? – spytałem łapiąc jego ręką

- Dobrze – puścił mnie i zaczął jeść lody

Uśmiechnąłem się do niego po czym zacząłem sam jeść. Złapałem za łyżeczkę i zacząłem powoli nabierać