Obudziłem
się ze strasznym bólem głowy . Od razu wstałem z łóżka i poszedłem do kuchni po
jakieś tabletki. Kiedy tam dotarłem wyciągnąłem szklankę i nalałem wody z
kranu. Szybko wziąłem tabletki które leżały koło róży którą dał mi Harry i
wrzuciłem je szybko do ust i wypiłem całą wodę. Miałem wielkiego kaca więc
jedna mi nie wystarczyła. To było straszne mieć co jakiś czas wielką suchość w
gardle. Najgorsze jednak było to że pamiętałem co wczoraj zaszło. Czułem się
źle z tego powodu. Chciałem zapomnieć o tym więc poszedłem do salonu. Na
kanapie zauważyłem słodkiego, śpiącego Harrego. Myślałem że wczoraj uciekł do
domu ale jednak nie. Miałem szansę przeprosić go. Pomyślałem żeby zrobić nam
śniadanie takie jak wtedy u niego w domu tylko tym razem chciałem zrobić coś
nadzwyczajnego. Miałem wielką ochotę na naleśniki. Na palcach przeszedłem do
kuchni. Zacząłem wyciągać różne produkty które były mi potrzebne do naleśników.
Zacząłem wsypywać do miski kolejne składniki, a później mieszać. Kiedy w końcu
miałem już gotowe ciasto wyciągnąłem patelnie i zacząłem smażyć naleśniki.
Poszło szybko. Ułożyłem po trzy na moim i Harrego talerzu po czym poszedłem go
obudzić. Wszedłem do salonu. Harry nadal słodko spał na kanapie. Powoli i po
cichu podszedłem do niego. Lekko dotknąłem jego ciała i zacząłem potrząsać nim
tak żeby się obudził. Od razu otworzył oczy. Uśmiechnąłem się troszkę bo tak
naprawdę przy Harrym mógłbym cały czas się uśmiechać ale tym razem nie miałem
ochoty. Harry wstał i usiadł na kanapie po czym szybko uklęknąłem przed nim i
powiedziałem:
- Przepraszam
cię za wczoraj. Bardzo chce ci to wynagrodzić- zrobiło mi się naprawdę
smutno- zrobiłem specjalnie dla nas
śniadanie.Chociaż wiedziałem że głupie śniadanie niczego nie da.
Harry
popatrzył chwilę na mnie a, później się na mnie rzucił. Wiedziałem że mi
wybaczył. Byłem naprawdę szczęśliwy. Złapałem go za rękę i zaprowadziłem go do
kuchni. Wszystko było wspaniale gdyby nie dzwonek do drzwi. Chciałem zjeść z
Harrym razem sobie kolacje ale ktoś nam nie dał. Poszedłem otworzyć drzwi.
Prawie upadłem na podłogę jak zobaczyłem rodziców. Mieli przyjechać w południe.
Harry był u mnie i jadł śniadanie więc musiałem coś wymyślić.
-Cześć. Z
tego co pamiętam mieliście przyjechać w południe – powiedziałem byle tylko nie
patrząc na rodziców.
-Mieliśmy
ale tak wypadło że przyjechaliśmy wcześniej – powiedział mój ojczym – nie
cieszysz się?
-Bardzo –
cieszyłbym się gdyby nie to że przyjechali tak wcześniej dlatego musiałem
udawać.
Kocham ich
bardzo. Nawet mojego ojczyma który zastępował mi ojca. Na początku to było
takie dziwnie nie mieć taty, a później ktoś pojawia się w rodzinie.. ktoś nowy.
Byłem dla niego niemiły bo tak naprawdę go nie znałem ale z czasem to zaczynało
się zmieniać. Często zdarzało mi się być dla niego wredny, a on i tak był dla
mnie dobry. Może to nie jest mój biologiczny ojciec ale kocham go na pewno
bardziej niż mojego nieznanego, prawdziwego ojca który bardzo mnie zranił
zostawiając mnie.
Nagle z
kuchni przyszedł Harry. Od razu musiałem coś powiedzieć. Nie miałem pomysłu.
Mogłem powiedzieć prawdę że to mój chłopak chociaż nie wiem co by na to
powiedział Harry, a bałem się też czy rodzice mnie zaakceptują. Nie wiedziałem
co mam zrobić. W końcu pomyślałem szybko i zanim zdążyłem się zastanowić powiedziałem:
-To jest
Harry. Jest moim .. współlokatorem..
-Dzień Dobry
– powiedzieli moi rodzice
-Dzień Dobry
– odpowiedział chłopak sympatycznie chociaż widziałem że się zdenerwował tym co
powiedziałem.
-Może
wejdziecie? – zapytałem
Właśnie to
chciałam usłyszeć- zaśmiała się jedna z moich sióstr.
Wszyscy
weszli do środka. Przywitałem się
jeszcze z moimi siostrami po czym Harry powiedział:
-Przepraszam
na chwilę muszę iść pogadać z Louisem o osobistych sprawach..
-Dobrze –
powiedziała moja mama
Harry złapał
mnie za rękę i zaprowadził do kuchni. Był zdenerwowany. Cóż się dziwić. Ja
byłem sam na siebie… Przeprosiłem go przed chwilą za poprzednią noc, a teraz
jeszcze.. to.
-Wstydzisz
się mnie? – zapytał przeczesując palcami włosy które opasły mu na twarz.
-Nie .. boję
się po prostu czy rodzice mnie zaakceptują…
- To twoi
rodzice.. widać że cię kochają więc dlaczego mieli by cię nie zaakceptować
takiego jakim jesteś?
- Sam nie
wiem. Po prostu się boję .. Przepraszam cię Harry..
- Nie
musisz.. Mogę poudawać tego współlokatora.. – powiedział ze smutkiem po czym
wyszedł z kuchni zostawiając mnie samego.
Czułem się
okropnie. Ale na pewno Harry czuł się bardziej.
*oczami
Harrego*
To było
smutne i okropne. Kocham go, a on się mnie wstydzi i wstydzi się tego kim jest.
Poszedłem do salonu gdzie jego rodzina już siedziała na kanapie. To było takie
pięknie. Louis miał taką cudowną rodzinę. Oni go kochali.. to było widać.. Moja
mama dużo pracuje i dlatego za bardzo się z nią nie widuje chociaż bardzo bym
chciał. Bardzo za nią tęsknię i gdyby nie szkoła to pojechał bym do niej. Zaplanowałem że na święta odwiedzę ją jak co
roku.
Do salonu za
mną wszedł Louis. Oznajmił wszystkim że musi gdzieś na chwilę pojechać ale nie
długo wróci. Dał mi swoje klucze do domu w razie czegokolwiek i wyszedł z domu.
*oczami
Louisa*
Musiałem się
przewietrzyć. Może to było dziecinne takie uciekanie od problemów. Otworzyłem
garaż i wyciągnąłem rower. Pojechałem na spacer. Ciągle zadawałem sobie pytanie
czy rodzice mnie zaakceptują jak i powiem prawdę… Bałem się tego. Bałem się że
nie że mnie zostawią tak jak zrobiła to Valentine … Nie wiedziałem co mam
kompletnie zrobić. Miałem też jeszcze jeden problem. Jak wytłumaczę moje
wyjście do miasta. Nagle przejechałem koło jakiegoś baru. Wielki napis „ Bar
Domowy” dał mi do myślenia. Podjechałem pod niego. Szybko zsiadłem z roweru i
przywiązałem łańcuchem do metalowej bramki który było koło baru. Wszedłem do
środka. Wszędzie byli ludzie. Był naprawdę wielki tłok i było duszno. Ledwo co
przecisnąłem się do kolejki która
prowadziła do kasy.
Ku mojemu zdziwieniu kolejka bardzo szybko się
rozeszła. Kiedy już byłem przy kasie , zamówiłem pierogi. Kobieta przy kasie
kazała mi chwilę poczekać i usiąść gdzieś. Nigdzie nie było miejsca więc
musiałem stać i czekać. Bardzo szybko dostałem zamówienie i wyszedłem. Od razu
poczułem świeżę powietrze którego przed chwilą nie czułem. Odczepiłem łańcuch i
wsiadłem na rower po czym szybko wróciłem do domu.
*oczami
Harrego*
Bardzo
szybko zaprzyjaźniłem się z siostrą Louisa Lottie. Opowiadała mi dużo o
Louisie. Bardzo mnie to zaciekawiło. Nagle usłyszałem jak otwierają się drzwi
do domu. To był Louis. W ręku trzymał jakąś siatkę. Nie zdążyłem wstać i się z
nim przywitać bo od razu poszedł do
kuchni. Nie chciałem mu przeszkadzać bo na pewno był zajęty. Za chwilę z kuchni
przyszła jego mama. Oznajmiła tylko że
jest obiad i za chwilę zniknęła za drzwiami do kuchni.
Wszyscy
poszli do jadalni. Nigdy nie widziałem jej.
Znajdowała się za kuchnią. Była taka staroświecka ale mi się podobała.
Usiadłem sobie na jednym z krzeseł koło Louisa. Na talerzach leżały pyszne
pierogi. Byłem głodny więc szybko zniknęły z mojego talerza.
Mmmm ale
pyszne.. to dlatego wyszedłeś z domu skarbie – powiedziała jego mama delektując
się jedzeniem
Robisz
lepsze mamo – powiedziała Lottie której mina nie była zadowolona.
Właściwie to
chciałam dowiedzieć się jak się poznaliście?- zapytała mama Louisa.
Yyyy.. nie
pamiętam to już dawno – powiedział Louis który wyglądał na zdenerwowanego i nie
wiedział co powiedzieć
Na pewno
pamiętasz tylko nie chcesz powiedzieć.. – powiedział jego tata który zaczął
dziwnie się przyglądać Louisowi
Poznaliśmy
się w sklepie z ciuchami – wtrąciłem się.
Sam nie wiem
czemu akurat w sklepie z ubraniami. Miałem udawać jego współlokatora ale
chętnie powiedziałbym co tak naprawdę łączy mnie i Louiego.
A jakim? –
zapytała znowu jego mama
Mamo
dlaczego musisz tak wszystko dokładnie wiedzieć?! – warknął Louis
Nie pyskuj
do swojej mamy – powiedział stanowczo jego ojciec.
Przepraszam
– powiedział Louis który z nerwów zaczął przeczesywać grzywkę ręką.
Jak tam
twoja dziewczyna? – zapytała jego mama
Wiesz już z
nią nie chodzę - odpowiedział
Może
znajdziesz sobie kogoś nowego. W Doncaster jest wiele pięknych dziewczyn.. –
powiedziała jego mama
Louis ma
kogoś nowego – wyrwałem się…
Miałem udać
jego współlokatora ale nie miałem ochoty kłamać. Nigdy nie kłamałem. Wstałem i
patrzyłem ze smutkiem na Louisa.
A kogo? –
znowu zapytała jego mama..
Harry nie..
– szepnął Louis..
MNIE –
powiedziałem ze smutkiem po czym wybiegłem z salonu.
Odłożyłem
kluczę które Louis mi dał i położyłem na szafce w przed pokoju po czym
wybiegłem z jego domu..
______________________
Przepraszam że rozdział nie pojawił się 23 lipca ale nie dałem rady naprawdę. Mam nadzieję że wam się podoba bo naprawdę się starałem. Włączyłem teraz komentarze tak że każdy.. nawet anonimy mogą pisać komy więc czekam na hejty :)
Następny rozdział niedługo się pojawić .. :)
I want more! *u*
OdpowiedzUsuńKocham to, już czekam na kolejny rozdział <3
super :P Czekam niecierpliwie na następny :)
OdpowiedzUsuńTo naprawdę świetny blog :)
OdpowiedzUsuńcieszę się, ze go piszesz :)
czekam na kolejny rozdział ;d
mógłbyś mnie informowac ? @xAgata_Sz
buziaki xx
bardzo ciekawy blog :)) zapraszam na mój: http://we-are-still-young.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńExtra jak na faceta !!!
OdpowiedzUsuńKamil Mrrr...
Szybciej, kotku :D
Nominowałam cię do liebster award. szczegóły tu --> http://how-could-she-know.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń